piątek, 2 listopada 2012

34. Piątek

Zjebany po psychicznej nerwówce całego tygodnia dowiedziałem się dzisiaj, że mam spierdalać, krótko mówiąc jestem bezrobotnym, nie udało się załatwić bezpłatnego urlopu. Jedyne co mogę zrobić, to napisać wypowiedzenie za porozumieniem stron. I voila. Wyjazd się zbliża, rzeczy na alledziwce się sprzedają, wszystko idzie ku nowemu jutro.



środa, 31 października 2012

33. Środa

Popatrzyłem na paszport Kleksa, jego książeczkę i się po prostu rozpłakałem...



32. Środa




Nie ma odwrotu, bilety na lot kupione, mieszkanie jest. Praca się znajdzie.
Irlandio, przybywamy ;]
Jedyna moja rozpacz, to Kleks, nasz kocurek- musimy go póki co zostawić w Polsce u moich rodziców. Ale paszport już ma i jak tylko będzie możliwość, zabieramy go. Rodziny się nie rozdziela.

sobota, 27 października 2012

31. Sobota

Odczuwam stres. Ale to normalny stan u każdego, kto byłby w takiej sytuacji. Zresztą powtarzam sobie niczym mantrę w głowie "We'll face it, we'll face it" .
Powystawialiśmy dzisiaj resztę sprzętów na allegro, zmywara idzie jak burza ;]




piątek, 26 października 2012

30. Piątek





Stało się, lecimy do Irlandii. W celach zarobkowych, w celu ułożenia sobie na nowo życia, by stanąć na nogi. Jasne,że się boimy, obaj. Ale damy radę to przetrwać, sam początek będzie najgorszy, ale potem będzie lepiej. Kąt do mieszkania mamy załatwiony, plan działania jako taki jest. Teraz tylko trzymać się zasady, zer pozytywne myślenie przyciąga pozytywne myślenie. Kleksik przejdzie pod w opiekę moich rodziców. Wiem, że będzie tam kochany i miziany, ale i tak na samą myśl o rozstaniu chce mi się płakać. To nasz syn, członek rodziny... Paszport ma już na szczęście wyrobiony, więc jak tylko staniemy na nogi, zbierzemy go do siebie. Swoją drogą, taka mała dygresja, to nie rodzina mi pomogła, a ktoś w zasadzie obcy, tzn. Asię znam od dawna, wychowywała mnie razem z kuzynką, ale to właśnie ona okazała się pomocna. Wyprzedajemy wszystko, co mamy, do samolotu i tak za wiele nie zabierzemy.

poniedziałek, 15 października 2012

29. Poniedziałek

Mężczyźni to duzi chłopcy ;-) Malżer kupił nam dwie gry planszowe, Civilisation i Kolejkę. Pierwszej tłumaczyć nie muszę,tymczasem ta druga to reminiscencje lat 80 ;-) czasy PRLu. A dodatkowo ja sam osobiście tworzę swoją własną grę, robię jej zarys opisowy na razie, ale cóż począć, kiedy to właśnie na planszowkach się wychowałem i zamiłowanie do nich mi pozostało;-)


"Pan tutaj nie stał!"



sobota, 13 października 2012

28. Sobota

Procenty się leją. Fakt, z kasą krucho, ale po całym tygodniu trzeba się zresetować ;]

27. Sobota

Małżer ma dzisiaj wolne, wobec czego wzięliśmy się za sprzątanie. Powiem tak, idzie nam to jak kurwie na deszczu. Mieszkanie posprzątane połowicznie ;] Małżer właśnie śpi, kot też, toteż nie pozostaje mi nic innego jak też się walnąć spać. Albo i nie, pranie trzeba rozwiesić.

Ostatnio zacząłem pisać listy do Małżera i może się to wydać dziwne, to jest to jakiś sposób zwerbalizowania swoich myśli w momencie ich powstawania. Piszę w pracy, w domu, dopisuję, skreślam  wyrywam kartki i piszę od nowa. Wyrażam siebie, swoje myśli, potrzeby, radości  i smutki.
Dobra, lecę przesadzić mężowskie storczyki ;]


piątek, 12 października 2012

26. Piątek

Koniec tygodnia pracy, męczącego tygodnia-nie mieliśmy nic do roboty, a siedzenie jak ta pizda jest bardziej męczące niż samo napierdalanie w klawiaturę cały dzień.
Taki okres, Nikozja dopiero dzieli pliki z Tier II i teraz dopiero czeka nas prawdziwa galera: sprawdzanie, podpinanie i odczepianie dolnej hierarchii w firmach. Masakra, nikt tego nei lubi robić, bo robi się to gorzej niż sprawdzanie górnej hierarchii.
Planowaliśmy z Małżerem wybyć gdzieś na weekend, ale niestety nasz portfel nam na to nie pozwala.
Kurwa, żeby człowiek tyle pracował i nie stać go było na wyjazd. Polska, pieprzony kraj kredytów.
Idę dać upust złości upychając zakupy po szafkach.



wtorek, 9 października 2012

23. Sobota

Sprzątam, a raczej zacząłem sprzątać ;]
Kot swoim zwyczajem schował się pod łóżko.



24. Wtorek

Zostałem słomianym wdowcem na dzisiejszą noc, Małżer wybył do rodziców pomóc im w instalowaniu sprzętów, jutro wróci pociągiem pod wieczór.
Ah jo, nie potrafię sobie zorganizować jakoś czasu, gdy go nie ma :/



wtorek, 2 października 2012

22. Wtorek

Dobry seks oraz widok śpiących ukochanych moich facetów, miód na me serce. Wczoraj poszliśmy spać o 20.;-) nigdy nam się to nie zdążyło.

piątek, 28 września 2012

21. Piątek

Muzycznie.

Chodziło mi to dzisiaj po głowie ;]




20. Piątek

Weeeeeekend!!!!!



Nareszcie. To był dość ciężki tydzień w pracy, co chwilę Bańka <Bangalore, siedziba Thomson Reuters w Indiach> podsyłała nam pliki firm do zrobienia. Ich firm, bo my swój rynek już daaawno skończyliśmy. i tak oto przeszedłem przez Pakistan, Kanadę, UK, Bangladesz i Nową Zelandię. A dziś mył mega kurwa armagedon- deadline, termin ostateczny pierwszej części projektu. Ja pierdolę ić pan w chuj!!!
Nie widziałem jeszcze czegoś takiego, odkąd tam pracuję. Będąc na skrzyni  <inboksie>, odpowiadając na maile, robiąc Corporaty <poranne requesty>, napierdoliłem w chuj tych firm dzisiaj z owego pliku. Chuj, że z Pakistanu, czy Nigerii ;] W dodatku przeskakując z jednego pliku do drugiego, z jednego sharepointa na kolejny.
Źródło było? Było. Link działał? Działał. No, to wszystko gra. Przekroczyłem tym samym target o ponad połowę ;]
Fakt, cały czas siedziałem z napiętymi mięśniami, cały spięty i skupiony jak nigdy. I tak nie udało mi się skończyć swojej części pliku, na szczęście te 4 firmy zostały potem podzielone na osoby, które pracowały dzisiaj do 18 - ja kończyłem o 15.30.
I marzyłem tylko o jednym. W zasadzie o dwóch rzeczach- długi, ciepły prysznic i .... coś zimnego do picia. Z naciskiem na do "picia" ;]
I oto słowo ciałem się stało, prysznic wzięty- było bosko, masaż szczotą po plecach, zwłaszcza po kręgosłupie to był strzał w dziesiątkę- , flaszeczka się chłodzi.
Dzisiaj pijemy Soplicę wiśniową ze Spritem i lodem. Wyśmienity drink, łatwy do zrobienia, wspaniały do przełknięcia i smakuje odpowiednio dobrze ;]
Innymi słowy, relaks czas zacząć, a niebawem Małżer wróci z Pracy :)

Tymczasem*

_____________

*http://grzesznikadam.blog.onet.pl/

środa, 26 września 2012

18. Środa

Pan kot był chory i nie leżał w łóżeczku ;]
Tak, dopadło mnie coś i choć nie mam gorączki, to czuję się otumaniony przez leki, a dziś myślałem, że wypluję płuca kaszląc i wydmucham nosem mózg.
Dlatego też poprosiłem o pracę z domu jutro, chcę chociaż w spokoju móc się wysmarczyć i zając się w ciszy pracą- w biurze średnio możliwe, tu klikają, tam napierdalają w te klawiatury, tu ktoś głośno gada, tam jakieś nagłe śmiechy. Więc bezpieczniej i ciszej będzie pracować z domu, może się dokuruję jakoś ;]


sobota, 15 września 2012

17. Sobota

Zakupy w Leclercu o tej porze?
Ja pierdolę kurwa żesz jego niderlandzka mać! To nie dla mnie, nie na moje nerwy.
Ludzi w chuj, chodzą jak święte krowy, człowiek się spieszy i nijak się przecisnąć z wózkiem.
Tym bardziej, jeśli operuje jeszcze skanerem w jednej ręce i zerka na komórkę na listę zakupów ;]

A w międzyczasie dzwoni kurier, że czeka już u ciebie pod drzwiami ;]
Powiedziałem, że sorry Winetou, ale najwcześniej będę w domu za pół godziny, a że on nie mógł czekać, to pojechał dalej i przyjedzie około 14. No ok, niech i tak będzie. Teraz już siedzę w domu na bank, nie ruszam dupska ;]
Wdech, wydech...



16. Sobota

Piździ dzisiaj na dworze. Wychodziłem dzisiaj z domu razem z Małżerem, on do pracy, a ja kupić nam bilety miesięczne i wypłacić kasę dla właściciela. I aż pożałowałem w pewnym momencie, że szala nie założyłem- bo ja zmarżlak jestem ;] A ludzi na rynku tyle, że ja pierdolę, co ja paczę.
R pokazywał mi dzisiaj artykuł na tvn24 o mieszkańcach Morlin, którzy mieszkają w pobliżu nielegalnego wysypiska śmieci, i miliardy karaluchów i innego pierdolonego robactwa popierdala im w domach. Otwierasz szafkę, a tam rój spada na ziemię i biegnie dalej.
No, więc dzisiaj taka sama sytuacja z ludźmi na rynku ;]
A wracając do tych z Morlin, współczuję im, bo wiem, co to za ból, sam kiedyś miałem okazję mieć francuzy  w mieszkaniu. Bleeeeh!!!!! Do porzygania. Już nie piszę więcej o tym, bo się zrzygam na klawiaturę <rzygi>

Jak już wróciłem, obciąłem włosy, zrobiłem sobie latte macchiato bez cukru i zasiadłem przed laptopem ;]
I tak oto miarowo i spokojnie mija sobota. Kotu chyba jeszcze lepiej mija, bo zwinął się w kłębek na kołdrze i śpi snem głębokim ;]


piątek, 14 września 2012

15. Piątek

Mozaika, chaos, życie i śmierć. Nie mogę zasnąć, a powyższe hasła krążą mi po głowie. Zaczynam być świadomy.



14. Piątek

Wszedłem właśnie na pingera i co widzę? Nic nie widzę.
Pinger się wyjebał i stwierdził, że nie mam znajomych. Kolejny plus posiadania bloga tutaj, a nie tam ;]



13. Piątek

Sąsiedzi z dołu słuchają tego:

Ona tańczy dla mnie- hit z Parkowej ;]

O ja jebię, co ja słucham, co ja pacze :D
Czekam już na Małżera, prysznic wzięty, składniki na kolację gotowe.
I zapowiada się wspólny wieczór, przy książce.
Mamy ostatnio taki niepisany zwyczaj, że kładziemy się wszyscy do łóżka (wszyscy, czyli Kleks, nasz kocurek, Małżer i Ja) i czytamy na kundelkach ;] Czasem o czymś rozmawiając albo miziając się z kotem.
Takie wspólne, leniwe, rodzinne wieczory :)
Napiszę tak: Lubicz to!
Nie, nie zdziadziałem i nie nie ochujałem.
Na mózg też mi nie padło i sosną również nie pachniwuję.
Po prostu lubię czuć stabilizację i bezpieczeństwo w życiu, a takie drobne sytuacje mi na to pozwalają.
I powiem jedno, ciężkie załamania i krachy finansowe tylko wzmacniają więź, mimo generalnej obiegowej opinii ;]



12. Piątek

Udało się! W międzyczasie udało mi się ogarnąć naczynia w kuchni, zrobić pranie, zaraz jeszcze odkurzę i dość na dzisiaj, mam wolne po to, by poleniuchować też troszkę ;]
Zalegnę chyba z kundelkiem w łóżku i poczytam;]
Miałem w planach wyjść gdzieś na spacer i w parku, czy też na plaży poczytać, ale tak wieje, że aż nie chce się wychodzić z domu.

A oto tort, jaki dostałem od męża:




11. Piątek

Bosszz, ja tu zaraz na zawał zejdę. Czekanie jest najgorsze.
Chyba wezmę się za sprzątanie, by czas czymś zapełnić.

Dwa dni temu wszedłem do grona trzydziestolatków, mój Małżer zorganizował świetne przyjęcie, małe, kameralne, był zajebisty tort w postaci drogi, na niej ludzik w samochodzie ciągnący cyfrę 29, a przed nim znak 30 i napis pod spodem "Życie zaczyna się po 30" ;]
I przepyszne dania spreparował ten mój kochany mąż :)
Dostałem również prezent, że aż mi kapcie spadły z nóg- 100 ml Fahrenheita.
A my uwielbiamy obaj ten zapach. Chyba jakąś rotę ustalimy na niego :D
Mam dzisiaj wolne, niestety Małżer musiał dzisiaj iść do pracy już :/
Dobra, lecę ogarnąć kuchnię, bo to czekanie mnie zabije.





środa, 5 września 2012

10. Środa

A na poważnie, cieszę się, że mimo ciężkiej (ciężkawej? ) sytuacji, jaką doświadczamy, nie oddalamy się od siebie.
Ot, taka drobna myśl ;]

Idę dalej buszować na blogach ;]




9. Środa

O niebo lepiej!!!!
Ciepły prysznic, peeling twarzy i ciała, szorowanie pleców. Posmarowałem się po wszystkim kremem nawilżającym.
Mogę się już rozpłynąć ;]
No co, gej też człowiek, należą się małe cielesne przyjemności ;]




8. Środa

Mam tu małe zaległości.
Siostra wyjechała w niedziele po południu, razem z Małżerem pojechaliśmy ją odwieść na dworzec główny. A dziś wieczorem będziemy robić barszcz czerwony z buraków, które sis przywiozła ze sobą, z własnego pola ;]
Już na samą myśl się głodny zrobiłem. A jeszcze Małżer będzie gotował, to już w ogóle ślinotok. Mój facet to taka Gesslerowa, a nawet lepiej, w wydaniu męskim.
Mam w głowie mały natłok myśli, nie wiem od której zacząć. Po kolei. Pozbywamy się książek  zwykłych na poczet e czytników. Książki analogowe to jednak nieopłacalny biznes, tracą na wartości szybciej niż samochody.
Nasze PeeSu poszło już, sprzedaliśmy, choć nie za taką kwotę, jaką byśmy sobie życzyli. Dzisiaj koleś ma dopłacić resztę, część już przelał na nasze konto, bo oprócz PS kupił jeszcze 4 gry.
I tak pomału, lub troszkę szybciej ubywa nam rzeczy, za to więcej wolnego miejsca przybywa ;]
I przyznam, że na początku sentyment jest i pewnego rodzaju "ból", że pozbywa się rzeczy, na które się pracowało, ale później przechodzi, zwłaszcza, kiedy jest inna, lepsza alternatywa.
Właśnie mi się przypomniało, że wczoraj wieczorem pod naszym blokiem (tak, w mieście) buszowało stadko dzików. Zapewne wpieprzały te żółte mirabelki, co już spadły z drzewa, bo wokół niego się kręciły dobre dwadzieścia minut. Chrumkały, trzaskały i inne dźwięki wydawały z siebie, przez co nie mogłem zasnąć ;]
Dzisiaj mam wyjebane na szybsze zaśnięcie, ponieważ... pracuję jutro z domu i zamiast wstać o 5.25, mogę wstać o 6.45, a godzina dłużej snu nad ranem wiele daje.
No i jutro przywitam się i rozprawiczę to i owo ;]
Siedzę leniwie przed laptopem, w domu nie posprzątane, ale Małżer powiedział, że mam nie sprzątać, tylko sobie odpocząć, to też i robię. W zasadzie to zaległ bym w wannie wypełnionej ciepłą wodą, z dużą ilością piany, a tymczasem muszę zadowolić się prysznicem na stojąco ;]
I tak też zrobię, małe SPA dla duszy i ciała, czyli prysznic, peeling, mani i pedicure ;]
No, to już mnie nie ma;]







sobota, 1 września 2012

7. Sobota

Żubr rządzi ;-) Dobrze tak zostać w domu, nie ruszać się nigdzie. Po całym tygodniu pracy człowiek już nie ma siły na cokolwiek. Tym bardziej jak finanse krążą nad głową, różne dziwne myśli.
Zatem, na zdrowie!
Aha, mówią, by korzystać z każdej chwili-korzystamy. Nie tylko picie i harcowanie na betonie się liczy.
Czy ja pisałem, że jestem zakochany z wzajemnością? Nie? To piszę ;-)
Związek małżeński gejów także istnienie, i to bez jakichkolwiek papierów. Najważniejsze, by być razem szczęśliwym, razem się uzupełniać. Tak, wiem, pijacki bełkot. Jak już sytuacja na froncie uspokoi się nieco, pod względem finansowym, to usiądę i zrobię porządny wpis. Wiem, że tu mogę być anonimowy i smarować co mi się podoba, wyrzucić z siebie to, co na śledzionie leży. A tego jest nieco. Ale jak pisałem wcześniej, mając kogoś u swego boku, kłopoty finansowe i te inne nie straszne  są. A przyznam, że ostatnio byłem bliski głębokiej depresji, depresji, która wprawiła mnie w niezłego wkurwa, który przyczynił się do większej produkcji w pracy. Zrobiłem bowiem sporo ponad dzienny target. Może ja powinienem bardziej chodzić wkurwionym do pracy? ;-)



6. Sobota

Godzina 19.17. Po porannym maratonie po Bałtyckiej mam dość na kolejny rok;]
Siostra na szczęście obkupiona, w ciuchy i zeszyty.
Siedzimy teraz i leniuchujemy we czwórkę, sis, Małżer, Kot i ja.
I Małżer chce drugą kukurydzę- moja sis przywiozła trzy sztuki, po jednej dla każdego. Mój kochany Małżer nigdy nie jadł kukurydzy, ale zasmakowała mu.
I wiecie co, jestem zdolny poświęcić się i pójść po kukurydzę dla Niego ;-)
Edit:
Sis poszla po kukurydzę ;-) dzisiaj wieczór należy do żubra




5 Sobota

Przyjechała do nas moja sis, wczoraj się spalilismy. Bosszz, co ja pacze, moja młodsza siostra mnie upaliła.



czwartek, 30 sierpnia 2012

4. Czwartek

Poleć z Durex

Ciekawa alternatywa dla tych komunikatów, jak obsługiwać kamizelkę ratunkową ;]



3. Czwartek

Zdjęcia opanowane. Kurwa, w życiu nie napstrykałem tyle fotek książkom ;]
80% już wystawionych na alledrogo, reszta dzisiaj wieczorem, jak Małżer wróci z pracy.
W pracy udało mi się po raz kolejny przekroczyć dzienny target, co mnie cieszy i to bardzo, chcę, żeby premia listopadowa była na sensownym poziomie. Tak w okolicach tysiąca, może więcej bonusu;]
A propos pieniędzy, dzisiaj mój team dostał wypłatę zaległego wynagrodzenia za pracę w święta. Sporo tej kasy, każdy zrobił wielkie oczy z pozytywnego zdziwienia;]
Jak pisałem na poprzednim blogu na pingu, nasz team lider wychujał nas, czegoś tam nie podpisał, coś źle wypełnił w listach do księgowości i nie dostalismy w lipcu, jak powinniśmy dostać. Miało być to wypłacone z sierpniową wypłatą i owszem było, ale policzone nie za dni, tylko godziny, czyli zamiast dwóch dni, policzono mi tylko dwie godziny, jak i całemu mojemu teamowi.
I dziś na szczęście, po interwencji innego team lidera, udało się w końcu uzyskać to, co należne ;]
Małżer dał mi znać właśnie, że wraca już do domku, zatem spadam przygotować kolację i potem bierzemy się za dalsze wystawianie aukcji- normalnie jak sklep internetowy :D



środa, 29 sierpnia 2012

2. Środa





PeeSu Czy poleciało w eter, gry też się ładują. Mój kochany Małżer się zajmuje wystawianiem aukcji, mimo że siedzi w pracy teraz. Ja też bym mógł to zrobić, ale nie odmawiam mu tego, tym bardziej, że się zna na rzeczy. Ja bawię się w fotografa i dosyłanie dodatkowych informacji odnośnie gier czy konsoli. Jednym słowem, ok dwoma, uzupełniamy się;]
Tak samo jest w wielu innych kwestiach. Dwa różne charaktery, dwa różne podejścia, ale w gruncie mamy jeden mózg, zawsze w tym samym momencie myślimy o tym samym.
Miło tak pisać, kiedy człowiek wie, że nie jest obserwowany przez innych, których zna i którzy go osądzają. 
Tutaj po prostu można odetchnąć. 
Blog dla dojrzałych, być może należałoby powiedzieć- po przeżyciach związanych z pingerem, tutaj widzę, że normalni ludzie piszą, nie tylko po polsku, co w sumie ma swój plus w postaci międzynarodowej ;]
I nie trzeba się pilnować co piszesz w obawie, że zaraz ciebie obsmarują albo że wywoła się afera na sto fajerek. 
Here is different. And I like it ;]

Wracając do aukcji, polecam listę rzeczy, które mam do zaoferowania:



Kupujemy, kupujemy!!!

Miałem zacząć fotografować książki, ale czuję, że już zwyczajnie nie mam na to siły. I tak już musiałem pożegnać się ze swoim Drake'iem (nie martw się!!! Kiedyś ciebie uratuję z tego płonącego statku na środku oceanu ;] ) *

Dobra, spadam do książek jednak ;]


_______________-
* Zakończyłem trzecią część trylogii na rozdziale 15-tym, akurat w momencie, kiedy Drake ratował Sully'iego, ale sam jeszcze byłna płonącym statku piratów, na środku oceanu ;]

1. Środa




Zawsze mam problem ze wstępem ;] Już na lekcjach języka polskiego podczas pisania wypracowań zastanawiałem się przez pół godziny od czego zacząć.
Pierwsze słowa nigdy nie przychodziły do głowy, żadne nie było godne być pierwszym, więc po prostu zaczynałem pisać, tak zwanie kawę na ławę;]
Trochę w ciężkim okresie życia zaczynam tutaj tworzyć, jeśli kogoś tu przyniesie przypadkiem, wybaczcie początkowy chaos. A zresztą, to mój blog, mam prawo pisać to, co mi się podoba i w sposób, jaki mi się podoba.
Właśnie jestem w trakcie wyprzedawania się. Sytuacja finansowa sięgnęła dna, pod młotek poszło PS3, wszystkie gry do tejże konsoli, a za moment lecę fotografować książki, jakie mamy z małżem. A przynajmniej mam taki zamysł, by dzisiaj zacząć, choć w mieszkaniu też trzeba nieco ogarnąć, wstawić pranie i zmywarkę, bo rzeczy i naczynia same wyjdą ;]


Ok, to w takim razie tutaj macie zajebistą rzecz, która na pewno się Wam przyda ;]

Świeże, prawie nieruszane PS3!!!