Mam tu małe zaległości.
Siostra wyjechała w niedziele po południu, razem z Małżerem pojechaliśmy ją odwieść na dworzec główny. A dziś wieczorem będziemy robić barszcz czerwony z buraków, które sis przywiozła ze sobą, z własnego pola ;]
Już na samą myśl się głodny zrobiłem. A jeszcze Małżer będzie gotował, to już w ogóle ślinotok. Mój facet to taka Gesslerowa, a nawet lepiej, w wydaniu męskim.
Mam w głowie mały natłok myśli, nie wiem od której zacząć. Po kolei. Pozbywamy się książek zwykłych na poczet e czytników. Książki analogowe to jednak nieopłacalny biznes, tracą na wartości szybciej niż samochody.
Nasze PeeSu poszło już, sprzedaliśmy, choć nie za taką kwotę, jaką byśmy sobie życzyli. Dzisiaj koleś ma dopłacić resztę, część już przelał na nasze konto, bo oprócz PS kupił jeszcze 4 gry.
I tak pomału, lub troszkę szybciej ubywa nam rzeczy, za to więcej wolnego miejsca przybywa ;]
I przyznam, że na początku sentyment jest i pewnego rodzaju "ból", że pozbywa się rzeczy, na które się pracowało, ale później przechodzi, zwłaszcza, kiedy jest inna, lepsza alternatywa.
Właśnie mi się przypomniało, że wczoraj wieczorem pod naszym blokiem (tak, w mieście) buszowało stadko dzików. Zapewne wpieprzały te żółte mirabelki, co już spadły z drzewa, bo wokół niego się kręciły dobre dwadzieścia minut. Chrumkały, trzaskały i inne dźwięki wydawały z siebie, przez co nie mogłem zasnąć ;]
Dzisiaj mam wyjebane na szybsze zaśnięcie, ponieważ... pracuję jutro z domu i zamiast wstać o 5.25, mogę wstać o 6.45, a godzina dłużej snu nad ranem wiele daje.
No i jutro przywitam się i rozprawiczę to i owo ;]
Siedzę leniwie przed laptopem, w domu nie posprzątane, ale Małżer powiedział, że mam nie sprzątać, tylko sobie odpocząć, to też i robię. W zasadzie to zaległ bym w wannie wypełnionej ciepłą wodą, z dużą ilością piany, a tymczasem muszę zadowolić się prysznicem na stojąco ;]
I tak też zrobię, małe SPA dla duszy i ciała, czyli prysznic, peeling, mani i pedicure ;]
No, to już mnie nie ma;]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz