piątek, 4 października 2013

70. Komunikacja

Szlag by tę irlandzkä komunikację.  Tak po prostu znowu nie przyjechał autobus, a ja stoję jak pizda na przystanku, z zakupami w plecaku.

środa, 2 października 2013

69. Słodko-słony cios

Zakochałem się!!! normalnie zakochałem się w ich twórczości, w szczególności w "Słodko-słony cios"- tyle przyjemnych wrażeń, odniesień do wspomnień, pozytywnych napełnień energią ;]

Mowa oczywiście o The Dumplings - If somebody comes across here, please visit their channel on You Tube, a Polish opportunity for the music :)
The Dumpling - kanał na U tubie ;]


A przy obecnej jesiennej pogodzie, kiedy za oknami jest szaro, mokro  i ponuro i szybko robi się ciemno, zasiadając z kundlem w ręku i słuchawkami na uszach, ich twórczość świetnie nastraja.

Z innych wieści, lecę niebawem do Polski, zobaczę się z rodziną, kotem, znajomymi. Przyda mi się naładować akumulator, skoro to ja mam dalej wszystko ciągnąć ;]

Bilet już mam, teraz tylko oczekiwanie na dzień wylotu.

Miałem wczoraj i przedwczoraj wolne i dzisiejszy powrót do pracy nie był przyjemny. Sporo raportów, burza mózgów, maile od klientów i wszystko na wczoraj.



czwartek, 19 września 2013

68. Odwiedziny

Juz jest postanowione, ze lece do Polski, teraz tylko kupic bilet i wyczekiwac daty wylotu ;]

Juz nie moge sie doczekac, zacieszam jak dziecko, w sumie jakby nie patrzec rok czasu prawie nie widzialem sie ze znajomymi czy z rodzina :/
Szkoda ze tylko na tydzien, ale dobre i to. Trzeba korzystac z tego, co sie ma ;]

wtorek, 17 września 2013

67. Wtorkowo

Aura za oknami typowo jesienno-zimowa: szaro, ponuro, wieje i pada. Mysle, by przywitac sie juz z czapka. Z okresem tym rowniez pojawia sie u mnie zwiekszone poczucie nerwicoco-depresyjne.
Eh, wszystko tak naprawde rozbija sie o jedno, ale nie chce mi sie o tym pisac ponownie.
W kazdym razie, szykuje sie juz psychicznie na lot do Polski, prawdopodobnie na Wszystkich Swietych, gdyz bilety w tym okresie sa w miare tanie. Chcialem na Boze Narodzenie, ale cena biletu jest powalajaca. Gdybym kupil bilet do Polski, to juz w zasadzie na nic innego by nie starczylo, na przezycie do kolejnej wyplaty ;]
Ciesze sie, a jednoczesnie juz sie martwie, jak sie bede czuc wylatujac, bo uda mi sie poleciec na tydzien tylko- za duzo wolnego juz mi nie zostalo niestety :/

I znowu serce rozdarte. Jeszcze nie wiem co z Re, ale wiem jedno, ja potrzebuje i polece; musze naladowac akumulatory, skoro mam to wszystko ciagnac i udzwignac ;]


sobota, 17 sierpnia 2013

66. Sobota

Wkurwia mnie trochę brak kasy.

A jak przystało na geja, mam wielką ochotę puścić się w zakupowe tango, kupić sobie jakieś nowe rzeczy, by nie wyglądać jak dziad. Przy okazji złożyć wizytę fryzjerowi... Nie, nie jestem typową ciotką, normalny facet ze mnie, chcę po prostu dobrze wyglądać, a wziąć prysznic i zgolić całą głowę na 3 mm nie wystarcza... Czasami chce się czegoś innego.
Przeglądam na UT vlogi odnośnie męskich fryzur, kształtowania zarostu i zamarzyło mi się po prostu, by oddać się w dobre ręce, by ktoś zrobił mi świetną fryzurę, ukształtował zarost względem kształtu twarzy.
A potem ubrać się modnie, elegancko i ruszyć na podbój miasta ;]

Muszę coś ze sobą zrobić, bo czuję, że dziadzieję w tej cholernej Irlandii.


klikać w link xd

Przystojny Emil z Danii prowadzi w świat fryzjerstwa ;]

czwartek, 15 sierpnia 2013

65. Czwartek

Weekend się zbliża wielkimi krokami.  Mimo deszczu, który zawitał w Dublinie, poziom endorfin nieco skoczył ku górze; rozmawiałem dzisiaj z rodzicielką i w pracy zamieniłem więcej niż jedno zdanie z Danielem.  Siedzi obok mnie, dotychczas zajmował się rynkiem hiszpańskim,póki nie zamknęli kontraktu z Hiszpanią.  Teraz robi w Sony.  No nieważne.  Ważna jest sama rozmowa, podniosło to moje morale, bo już zaczynałem się czuć jak odludek.  Zmiana miejsca to był świetny pomysł,nie warto się separować, człowiek tylko potem ma czarne myśli. 



EDIT
A tymczasem po powrocie do domu, Małżer przygotował pyszne kanapki i herbatę z cytryną, idealne na taką deszczową pogodę.

niedziela, 11 sierpnia 2013

63. Nowa pasja ;]

Zacząłem na nowo oglądać "Londyńczyków", podoba mi się ten serial; będąc w Polsce patrzyłem na to z przymrużeniem oka, ale samemu będąc obecnie na emigracji patrzę na to już z innej perspektywy. I dziękuję, że na starcie nie miałem takich problemów, co bohaterowie wyżej wymienionego serialu ;]

Los był dla nas łaskawszy, choć swój krzyż też dźwigamy, nie ma tak lekko.

czwartek, 8 sierpnia 2013

62. Czwartek

Chwilowo  zaniedbałem tego bloga. Obiecuję poprawę ☆ Asia wróciła ze swoją mamą i jest ok, atmosfera jest normalna na całe szczęście.  A my sprzątamy, R odkurza co drugi dzień,tak samo co drugi dzień zabieramy się za podłogi. Na szczęście Łukasz wybywa wieczorami, więc na spokojnie możemy ogarnąć dół ;] A tymczasem siedzę w pracy i sie nudzę, czas urlopowy i rynek francuski zamarł, co oznacza iż nie mam co robić;]

piątek, 12 lipca 2013

61. Piątek

Ja pierdolę, jaki skwar. Pot mi po jajach cieknie na samym stand baju. Aż strach pomyśleć co by było gdyby przyszło mi zapierdalać tu jako robotnik na ulicach...
A tymczasem weekend właśnie zacząłem;-)



czwartek, 11 lipca 2013

60. Czwartek

Jesteśmy już po team meetingu. Niektóre kraje wyłączają już za tydzień, na szczęście mój, który obsługuję zakończy się 4 listopada. Czyli na razie jeszcze mam co robić. Fajne jest to,że top manager potwierdził, że nie będą nikogo zwalniać a ewentualnie do innych departamentów czy teamów nas poprzedzającą. To akurat dobrze świadczy, w Polsce pewnie byśmy polecieli od razu na bruk.

środa, 10 lipca 2013

59. Środa

Wahania nastrojów, jak ja tego nie lubię. Tymczasem zrobiłem zakupy, Lidl i Polonez odwiedzony u czekam na autobus, który mam nadzieję, że nie będzie spóŹniony.

wtorek, 9 lipca 2013

58. Wtorek

Opieki nad dzieckiem mam już dość, nie nadaję się do tego, bo bym pozabijał. Nie mam nerwów do rozkapryszonych bachorów.

sobota, 6 lipca 2013

56. Sobota

Dzień dobry wszystkim w ten piękny, słoneczny dzień - przynajmniej w Irlandii ;]

Dopijamy kawę i spadamy na spacer i zakupy.

czwartek, 4 lipca 2013

53. Czwartek popołudnie

Pogoda zmienna tu,niczym kobieta. Rano zimno, padał deszcze, a teraz słońce świeci i gorąco. Poważnie, Noe wiadomo jak się ubrać. Potem człowiek stoi jak kołek z tą deszczówką w ręku.

52. Czwartek

Co się ze mną dzieje?! Czuję się roztrzepany emocjonalnie,jak jajka na tort.

środa, 3 lipca 2013

51. Środa

Na poczatek prosze o wybaczenie brak polskich znakow i diakrytykow - siedze w pracy, a tutaj nie mam zainstalowanego polskiego pakietu.
Przegladalem wczoraj liste blogow z Irlandii I zamarzyla mi sie podroz po Irlandii, po wiejskich zakamarkach, drozkach, zobaczyc samemu zielone gory, laki, owce pasace sie tu I owdzie. Mam juz nieco dosc siedzenia w domu, ile mozna, juz mnie ciagnie w strone nieznanego. Na wybrzeze, w gory, gdziekolwiek. Dojazd mnie troche odstrasza, koszt dojazdu raczej, ale I to mozna przebolec. A co ujrzane, pozostanie.

Jest godzina 9, popijam kawe, rozmawiam z ludzmi z pracy i chyba nieco humor mi sie poprawil. Warto czasem porozmawiac z ludzmi, a kolo mnie siedzi sympatyczna Francuska, Linda. Lubie z nia rozmawiac, jest starsza ode mnie  o jakies 9 lat, choc w ogole tego nie widac.
Dobra, czas sie w koncu zabrac za raporty, maile i te inne korpo taski ;]

wtorek, 2 lipca 2013

50. Wtorek wieczornie

It ended like I thought- I didn't manage to do everything, some 20 or 30 reports left for tomorrow. MAybe it's better because if tomorrow would be less reports to audit, I would still have sth to do durng all day ;]

Weather here is still shity, rainin' and rainin' and wind's blowin'.

And my mental level is on the edge, I swear if he doesn't change anything, I repeat, anything, I dunno how it will end.
The one is for sure, I want to change our domiciliation, even if I would be forced to take a loan for this, I need to have my own private possession, time for me without any embarrasement or inconvenience.
7 months is too long for me to live with Joanna, her baby and her guy, really. Ok, in the beginning it was great that she gave us a room in her house. We pay bills, but, we don't have private time for us, to make love, or just to kiss or hug- even tough men need sometimes to do so ;]
I mean gay men ;]
And I don't feel well if I have to go downstairs and prepare some meals.
I got job, quite a good job but it stopped making me happy because if he doesn't look for job, only me working and earning some money, we are still in this shit we were in Poland.



49. Wtorek

Busy,busy, sooo fucking busy today;-) ponad 10queries, około 200 raportów. Na pewno się nie wyrobię z tym dzisiaj, choćby nie wiem co.

piątek, 28 czerwca 2013

48. Wieczorne rozterki

Ja pierdolę, dorosły facet, a takie bzdury gada. Uszy mi odpadają. Nie przeglądam już więcej neta, bo znowu na coś głupiego natrafię.

47. Jutubowo

Przeglądam koncerty live Kylie Minogue i jednomyślnie mogę stwierdzić, że jest piosenkarką gejów. Skoro jej tancerze to sami geje.. :D



                                                        





Osobiście mi to nie przeszkadza akurat ;]

46. Ku..a!!

Szlag by to, nie służy mi ta migracja. Zamykam się w swoim świecie, a to niedobrze.

45. Wielofunkcyjność faceta

Jak to facet nie jest wielofunkcyjny? I nie może robić dwóch rzeczy naraz?
Owszem, może.
Dzisiejszy obiad był przepyszny, ale niestety podrażnił mi żołądek albo jelita albo chuj wie co, suma sumarum wylądowałem w miejscu głębokich przemyśleń, gdzie, by nie marnować czasu, chwyciłem w swoją dłoń maszynkę do golenia i ochoczo przywitałem się z piżdzikłaczkami na brzuchu. Ciach tu, ciach tam.
Od razu czuję się czystszy i lżejszy. I niech mi nikt nie śmie mówi, że mężczyzna nie potrafi robić dwóch rzeczy. MUAAHAHAHAHAAA


Małżer ryczy do słuchawki, bo gada z kimś na TS, więc i ja powinąłem słuchawki i włączyłem sobie muzę.
Na pierwszy odstrzał poszedł techno viking.  Techno Viking
Trzeba przyznać, że całkiem bojowym krokiem się porusza, jakby walczył z kimś. Ja wiem, on walczy z niewidzialnym szatanem, bowiem, gdzie nagi viking, wiedz, że coś się dzieje...

A tymczasem idę dalej, i maltretuję uszy muzą z fuckparade w Berlinie...
Co jak co, ale jak techno (głową-w-ścianę-jeb-rąbanki), to tylko z Niemiec. Najlepsi DJ są właśnie z Niemiec, tudzież z Holandii.

Napiłbym się czegoś, wina albo łychy.

44. Piątek wieczornie

Blogger to fajna sprawa, jest tyle opcji do wyboru, że nie wiem, na co się zdecydować. Siedzę i przebieram, ustawiam, zmieniam, wyrzucam i dodaję.
A czas leci... :D
Z pewnością jest lepszy od pinga.
Mój brat miał dzisiaj się odezwać w sprawie wyników z matury i coś cisza w eterze. Chyba będę musiał sam sięgnąć po telefon i się dowiedzieć- zdał, czy nie zdał?


_______
Edit


Niestety z jednym przedmiotem mu nie poszło, zabrakło raptem czterech punktów. Matema-szanowna-tyka.

Braciak jest na humanie, dodawać i odejmować potrafi, ale już się nie zagłębia w inne zagadnienia. Musi teraz zakuwać dalej, ćwiczyć, rozwiązywać. W sierpniu poprawka. I tak dobrze, że nie za rok...

43, Piątek wieczornie

Wróciłem jakoś do domu, zjedliśmy i od razu ścisnąłem się za jajca i wziąłem do roboty. Posprzątałem łazienkę, odkurzyłem u nas na piętrze, by jutro mieć psychiczny spokój i tylko na zakupy się wybrać.
Mamy z Asią jechać, Remek się pytał. Trochę nie po mojej myśli, bo chodziło mi o to, by się nieco poruszał, bo cały czas w domu siedzi ;] Poza tym, chciałem byśmy sami byli i na spokojnie sobie zrobili zakupy.

Pogoda do bani, ale nie pada. Zastanawiam się, czy się czasem nie ubrać i nie wypierdoczyć z domu na spacer do parku.
Nie chce mi się siedzieć w domu. Rzygam już trochę tą monotonią

42. Piątek,

Wracam do domu, odpalam fajkę, mam jeszcze parę metrów do przystanku. I co widzę? Mój spóźniony autobus podjeżdża,już nie zdążę dobiec, szkoda mi dopiero co oddalonej fajki też.szlag,teraz 20minut czekania przede mną,a dodam że pada deszcz...

41. Piątek,piąteczek, piątunio

Siedzę w pracy i mam głupawkę. Wczoraj znajoma udostępniła link do bloga pewnego 30latka, mojego rówieśnika. Koleś na swój alfo-samczy punkt widzenia świetnie opisuje sytuacje z życia, prosto,bez zangażowania, czasem z kulturalną,Ale za każdym razem robi to tak, że wczoraj gdy to czytałem wybuchałem na głos śmiechem, co mi się nie często zdarza. Robię teraz te raporty i przypomniał mi się jego wpis a la pracowniczy. Próbuję się powstrzymać, by nie ryknąć śmiechem,ale jedno jest pewne, this made and will make my day.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

40. Poniedziałek, wieczornie

W pracy ostatnio mam sporo roboty, Yohann z którym robiłem rynek francuski, zwolnił się i wrócił do Francji, więc zostałem sam z raportami i mailami od i do klientów, tzw. query management (QM).
W zeszłym tygodniu sam przeprowadziłem audyt 207 raportów, plus do tego 11 czy 12 raportów pochodzących właśnie z QM.
Jak zacząłem napierdalać zaraz po ósmej rano, tak skończyłem parę minut przed 16, tuż przed końcówką dnia pracy. Czułem, że wszystkie mięśnie miałem spięte i naciągnięte, szczególnie w obrębie karku, barków i ramion- jestem tym typ człowieka, który mając jakieś określone zadanie stara się zrobić wszystko jak najlepiej i do końca. Taki mały pracoholik ze mnie, ale tylko w godzinach pracy, po 16-tej nie myślę już tak o tym i nie przynoszę pracy do domu, czasem poopowiadam Remkowi co i jak mi minęło.
Pytałem się mojej TL jak idą poszukiwania, ale na razie jeszcze nie ma nikogo.
A co do tego doszło, firma dla której robimy audyt, będzie rezygnować wraz z zakończeniem kontraktu, czyli jakoś w pażdzierniku, listopadzie. W zeszły piątek nasz główny dowodzący, top site manager zrobił z moim teamem zebranie, na którym przekazał nam tę nowinę, ale jednocześnie uspokoił nas mówiąc, że my osobiście nie mamy się czego obawiać, bo pracy nie stracimy, firma za bardzo ceni sobie ludzi wykształconych i świetnie realizujących wymierzone zadania, dlatego nie będą nam dziękować, ewentualnie dostaniemy inne, podobne zadania w naszym departamencie.
Osobiście staram się trzymać pewnej maksymy, że pozytywne myślenie przyciąga pozytywne akcje, toteż staram się nie myśleć za bardzo o zbliżającym się wrześniu. We wrześniu bowiem kończy mi się okres tzw. próbny, moje 6 miesięcy, których odliczanie zaczęło się 4 marca ;]
Mam nadzieję i takiej jestem też myśli, że mi przedłużą i dostanę na czas nieokreślony.

39. Poniedziałek

I kolejny tydzień się zaczął. Pierwszy jego dzień minął dość szybko, bardziej aktywnie, co objawiło się ściągnięciem prania, pozmywaniem naczyń i obcięcia sobie włosów :D
Wysłałem dzisiaj aplikację w sprawie pracy, nie dla mnie, dla Re.
Całkiem fajne godziny, niezła pensja i w tej samej dzielnicy, gdzie ja pracuję, byśmy kończyli o tej samej godzinie i razem byśmy mogli do domku wracać.
Chciałbym, żeby wypaliło, także z mieszkaniem tam-wypatrzyłem ostatnio dwie ciekawe oferty.
Odpadł by koszt biletów i czas by się zaoszczędziło.
No nic, plany, plany, plany.
Wszystko jeszcze może szlag trafić, więc się nie nastawiam.

A tymczasem coś na wieczorny relaks-uwaga, dość dłuugi ten relaks, aż 3 godziny- klikać w link

Chill out, man :)

niedziela, 23 czerwca 2013

38. Niedziela

Trochę mnie głowa boli, pogoda do bani dzisiaj, szaro, wieje i pada deszcz. Nie chce się nic, o wychodzeniu z domu nie wspomnę ;]
Zjedliśmy rano śniadanko, a teraz siedzimy w minecrafcie.
Nie zapomniałem też wysłać życzeń tacie z okazji dzisiejszego święta.


Strasznie sentymentalny się zrobiłem na tej emigracji.

sobota, 22 czerwca 2013

37. Sobota wieczornie

Niestety zrobiła się już 19.24, chciałem się pobawić w stworzenie lepszego wyglądu tego bloga, co mi wyszło, to wyszło. Gówno wyszło, ale nie chce mi się już tracić czasu na dalsze ustawianie albo zaczynanie od nowa.




36. Sobota popołudnie

Zjedliśmy sałatkę, popijamy piwko. Jest godzina prawie 18, czasu polskiego już 19. Asia wróciła, oczywiście nie sama, tylko z Pauliną i chyba jej chłopakiem. I to mnie też wkurwia, chcę mieć swój spokój, a nie, że będziemy chcieli może iść zapalić czy coś, i się kurwa kręcą na dole. To strasznie krępujące i wkurwiające...

35. Sobota

Stwierdzam, że czas powrócić tutaj, na innym portalu blogowym są straszne łagi, zawiesza się, nie pokazuje wpisów, długo się otwiera.
Poza tym, tutaj czuję jakby większą swobodę wypowiedzi ;]
Mamy dzisiaj 22 czerwca 2013 roku, jest sobota, godzina jeszcze przedpołudniowa, 11:48. Byliśmy już w village po drobniutkie zakupy, wracając złapał nas deszcz.
Sytuacja u nas na razie nie zmienna, nadal mieszkamy u Asi, choć chciałbym być już na swoim, mieć ten psychiczny spokój wiedząc, że po pracy wracam do siebie, że jest tam tylko Remek, i że jak nie chcemy sprzątać danego dnia, to wywalone i nie sprzątamy i tyle. A nie , że jak nie posprzątane, odkurzone, to jakieś wątpliwości, poza tym, chcę mieć prywatność w domu, móc się przytulić do niego, mówić czule, czy chociażby poparadować w bokserkach po domu, jeżeli miałbym tylko taką wolę.
Przeglądam oferty mieszkań, są fajne lokalizacje w dzielnicy, w której pracuję, miałbym całkiem blisko do pracy ;]
Ale to niebawem może, na razie czas pooszczędzać i poodkładać kasy. Było by szybciej, gdyby Re też zarabiał, ale nic nie przyśpieszy.
A tymczasem siedzimy w pokoiku, popijamy piwko z sokiem, pranie wstawione. I czas się zrelaksować :) Naprawdę się zrelaksować :)