piątek, 28 czerwca 2013

48. Wieczorne rozterki

Ja pierdolę, dorosły facet, a takie bzdury gada. Uszy mi odpadają. Nie przeglądam już więcej neta, bo znowu na coś głupiego natrafię.

47. Jutubowo

Przeglądam koncerty live Kylie Minogue i jednomyślnie mogę stwierdzić, że jest piosenkarką gejów. Skoro jej tancerze to sami geje.. :D



                                                        





Osobiście mi to nie przeszkadza akurat ;]

46. Ku..a!!

Szlag by to, nie służy mi ta migracja. Zamykam się w swoim świecie, a to niedobrze.

45. Wielofunkcyjność faceta

Jak to facet nie jest wielofunkcyjny? I nie może robić dwóch rzeczy naraz?
Owszem, może.
Dzisiejszy obiad był przepyszny, ale niestety podrażnił mi żołądek albo jelita albo chuj wie co, suma sumarum wylądowałem w miejscu głębokich przemyśleń, gdzie, by nie marnować czasu, chwyciłem w swoją dłoń maszynkę do golenia i ochoczo przywitałem się z piżdzikłaczkami na brzuchu. Ciach tu, ciach tam.
Od razu czuję się czystszy i lżejszy. I niech mi nikt nie śmie mówi, że mężczyzna nie potrafi robić dwóch rzeczy. MUAAHAHAHAHAAA


Małżer ryczy do słuchawki, bo gada z kimś na TS, więc i ja powinąłem słuchawki i włączyłem sobie muzę.
Na pierwszy odstrzał poszedł techno viking.  Techno Viking
Trzeba przyznać, że całkiem bojowym krokiem się porusza, jakby walczył z kimś. Ja wiem, on walczy z niewidzialnym szatanem, bowiem, gdzie nagi viking, wiedz, że coś się dzieje...

A tymczasem idę dalej, i maltretuję uszy muzą z fuckparade w Berlinie...
Co jak co, ale jak techno (głową-w-ścianę-jeb-rąbanki), to tylko z Niemiec. Najlepsi DJ są właśnie z Niemiec, tudzież z Holandii.

Napiłbym się czegoś, wina albo łychy.

44. Piątek wieczornie

Blogger to fajna sprawa, jest tyle opcji do wyboru, że nie wiem, na co się zdecydować. Siedzę i przebieram, ustawiam, zmieniam, wyrzucam i dodaję.
A czas leci... :D
Z pewnością jest lepszy od pinga.
Mój brat miał dzisiaj się odezwać w sprawie wyników z matury i coś cisza w eterze. Chyba będę musiał sam sięgnąć po telefon i się dowiedzieć- zdał, czy nie zdał?


_______
Edit


Niestety z jednym przedmiotem mu nie poszło, zabrakło raptem czterech punktów. Matema-szanowna-tyka.

Braciak jest na humanie, dodawać i odejmować potrafi, ale już się nie zagłębia w inne zagadnienia. Musi teraz zakuwać dalej, ćwiczyć, rozwiązywać. W sierpniu poprawka. I tak dobrze, że nie za rok...

43, Piątek wieczornie

Wróciłem jakoś do domu, zjedliśmy i od razu ścisnąłem się za jajca i wziąłem do roboty. Posprzątałem łazienkę, odkurzyłem u nas na piętrze, by jutro mieć psychiczny spokój i tylko na zakupy się wybrać.
Mamy z Asią jechać, Remek się pytał. Trochę nie po mojej myśli, bo chodziło mi o to, by się nieco poruszał, bo cały czas w domu siedzi ;] Poza tym, chciałem byśmy sami byli i na spokojnie sobie zrobili zakupy.

Pogoda do bani, ale nie pada. Zastanawiam się, czy się czasem nie ubrać i nie wypierdoczyć z domu na spacer do parku.
Nie chce mi się siedzieć w domu. Rzygam już trochę tą monotonią

42. Piątek,

Wracam do domu, odpalam fajkę, mam jeszcze parę metrów do przystanku. I co widzę? Mój spóźniony autobus podjeżdża,już nie zdążę dobiec, szkoda mi dopiero co oddalonej fajki też.szlag,teraz 20minut czekania przede mną,a dodam że pada deszcz...

41. Piątek,piąteczek, piątunio

Siedzę w pracy i mam głupawkę. Wczoraj znajoma udostępniła link do bloga pewnego 30latka, mojego rówieśnika. Koleś na swój alfo-samczy punkt widzenia świetnie opisuje sytuacje z życia, prosto,bez zangażowania, czasem z kulturalną,Ale za każdym razem robi to tak, że wczoraj gdy to czytałem wybuchałem na głos śmiechem, co mi się nie często zdarza. Robię teraz te raporty i przypomniał mi się jego wpis a la pracowniczy. Próbuję się powstrzymać, by nie ryknąć śmiechem,ale jedno jest pewne, this made and will make my day.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

40. Poniedziałek, wieczornie

W pracy ostatnio mam sporo roboty, Yohann z którym robiłem rynek francuski, zwolnił się i wrócił do Francji, więc zostałem sam z raportami i mailami od i do klientów, tzw. query management (QM).
W zeszłym tygodniu sam przeprowadziłem audyt 207 raportów, plus do tego 11 czy 12 raportów pochodzących właśnie z QM.
Jak zacząłem napierdalać zaraz po ósmej rano, tak skończyłem parę minut przed 16, tuż przed końcówką dnia pracy. Czułem, że wszystkie mięśnie miałem spięte i naciągnięte, szczególnie w obrębie karku, barków i ramion- jestem tym typ człowieka, który mając jakieś określone zadanie stara się zrobić wszystko jak najlepiej i do końca. Taki mały pracoholik ze mnie, ale tylko w godzinach pracy, po 16-tej nie myślę już tak o tym i nie przynoszę pracy do domu, czasem poopowiadam Remkowi co i jak mi minęło.
Pytałem się mojej TL jak idą poszukiwania, ale na razie jeszcze nie ma nikogo.
A co do tego doszło, firma dla której robimy audyt, będzie rezygnować wraz z zakończeniem kontraktu, czyli jakoś w pażdzierniku, listopadzie. W zeszły piątek nasz główny dowodzący, top site manager zrobił z moim teamem zebranie, na którym przekazał nam tę nowinę, ale jednocześnie uspokoił nas mówiąc, że my osobiście nie mamy się czego obawiać, bo pracy nie stracimy, firma za bardzo ceni sobie ludzi wykształconych i świetnie realizujących wymierzone zadania, dlatego nie będą nam dziękować, ewentualnie dostaniemy inne, podobne zadania w naszym departamencie.
Osobiście staram się trzymać pewnej maksymy, że pozytywne myślenie przyciąga pozytywne akcje, toteż staram się nie myśleć za bardzo o zbliżającym się wrześniu. We wrześniu bowiem kończy mi się okres tzw. próbny, moje 6 miesięcy, których odliczanie zaczęło się 4 marca ;]
Mam nadzieję i takiej jestem też myśli, że mi przedłużą i dostanę na czas nieokreślony.

39. Poniedziałek

I kolejny tydzień się zaczął. Pierwszy jego dzień minął dość szybko, bardziej aktywnie, co objawiło się ściągnięciem prania, pozmywaniem naczyń i obcięcia sobie włosów :D
Wysłałem dzisiaj aplikację w sprawie pracy, nie dla mnie, dla Re.
Całkiem fajne godziny, niezła pensja i w tej samej dzielnicy, gdzie ja pracuję, byśmy kończyli o tej samej godzinie i razem byśmy mogli do domku wracać.
Chciałbym, żeby wypaliło, także z mieszkaniem tam-wypatrzyłem ostatnio dwie ciekawe oferty.
Odpadł by koszt biletów i czas by się zaoszczędziło.
No nic, plany, plany, plany.
Wszystko jeszcze może szlag trafić, więc się nie nastawiam.

A tymczasem coś na wieczorny relaks-uwaga, dość dłuugi ten relaks, aż 3 godziny- klikać w link

Chill out, man :)

niedziela, 23 czerwca 2013

38. Niedziela

Trochę mnie głowa boli, pogoda do bani dzisiaj, szaro, wieje i pada deszcz. Nie chce się nic, o wychodzeniu z domu nie wspomnę ;]
Zjedliśmy rano śniadanko, a teraz siedzimy w minecrafcie.
Nie zapomniałem też wysłać życzeń tacie z okazji dzisiejszego święta.


Strasznie sentymentalny się zrobiłem na tej emigracji.

sobota, 22 czerwca 2013

37. Sobota wieczornie

Niestety zrobiła się już 19.24, chciałem się pobawić w stworzenie lepszego wyglądu tego bloga, co mi wyszło, to wyszło. Gówno wyszło, ale nie chce mi się już tracić czasu na dalsze ustawianie albo zaczynanie od nowa.




36. Sobota popołudnie

Zjedliśmy sałatkę, popijamy piwko. Jest godzina prawie 18, czasu polskiego już 19. Asia wróciła, oczywiście nie sama, tylko z Pauliną i chyba jej chłopakiem. I to mnie też wkurwia, chcę mieć swój spokój, a nie, że będziemy chcieli może iść zapalić czy coś, i się kurwa kręcą na dole. To strasznie krępujące i wkurwiające...

35. Sobota

Stwierdzam, że czas powrócić tutaj, na innym portalu blogowym są straszne łagi, zawiesza się, nie pokazuje wpisów, długo się otwiera.
Poza tym, tutaj czuję jakby większą swobodę wypowiedzi ;]
Mamy dzisiaj 22 czerwca 2013 roku, jest sobota, godzina jeszcze przedpołudniowa, 11:48. Byliśmy już w village po drobniutkie zakupy, wracając złapał nas deszcz.
Sytuacja u nas na razie nie zmienna, nadal mieszkamy u Asi, choć chciałbym być już na swoim, mieć ten psychiczny spokój wiedząc, że po pracy wracam do siebie, że jest tam tylko Remek, i że jak nie chcemy sprzątać danego dnia, to wywalone i nie sprzątamy i tyle. A nie , że jak nie posprzątane, odkurzone, to jakieś wątpliwości, poza tym, chcę mieć prywatność w domu, móc się przytulić do niego, mówić czule, czy chociażby poparadować w bokserkach po domu, jeżeli miałbym tylko taką wolę.
Przeglądam oferty mieszkań, są fajne lokalizacje w dzielnicy, w której pracuję, miałbym całkiem blisko do pracy ;]
Ale to niebawem może, na razie czas pooszczędzać i poodkładać kasy. Było by szybciej, gdyby Re też zarabiał, ale nic nie przyśpieszy.
A tymczasem siedzimy w pokoiku, popijamy piwko z sokiem, pranie wstawione. I czas się zrelaksować :) Naprawdę się zrelaksować :)