W pracy ostatnio mam sporo roboty, Yohann z którym robiłem rynek francuski, zwolnił się i wrócił do Francji, więc zostałem sam z raportami i mailami od i do klientów, tzw. query management (QM).
W zeszłym tygodniu sam przeprowadziłem audyt 207 raportów, plus do tego 11 czy 12 raportów pochodzących właśnie z QM.
Jak zacząłem napierdalać zaraz po ósmej rano, tak skończyłem parę minut przed 16, tuż przed końcówką dnia pracy. Czułem, że wszystkie mięśnie miałem spięte i naciągnięte, szczególnie w obrębie karku, barków i ramion- jestem tym typ człowieka, który mając jakieś określone zadanie stara się zrobić wszystko jak najlepiej i do końca. Taki mały pracoholik ze mnie, ale tylko w godzinach pracy, po 16-tej nie myślę już tak o tym i nie przynoszę pracy do domu, czasem poopowiadam Remkowi co i jak mi minęło.
Pytałem się mojej TL jak idą poszukiwania, ale na razie jeszcze nie ma nikogo.
A co do tego doszło, firma dla której robimy audyt, będzie rezygnować wraz z zakończeniem kontraktu, czyli jakoś w pażdzierniku, listopadzie. W zeszły piątek nasz główny dowodzący, top site manager zrobił z moim teamem zebranie, na którym przekazał nam tę nowinę, ale jednocześnie uspokoił nas mówiąc, że my osobiście nie mamy się czego obawiać, bo pracy nie stracimy, firma za bardzo ceni sobie ludzi wykształconych i świetnie realizujących wymierzone zadania, dlatego nie będą nam dziękować, ewentualnie dostaniemy inne, podobne zadania w naszym departamencie.
Osobiście staram się trzymać pewnej maksymy, że pozytywne myślenie przyciąga pozytywne akcje, toteż staram się nie myśleć za bardzo o zbliżającym się wrześniu. We wrześniu bowiem kończy mi się okres tzw. próbny, moje 6 miesięcy, których odliczanie zaczęło się 4 marca ;]
Mam nadzieję i takiej jestem też myśli, że mi przedłużą i dostanę na czas nieokreślony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz