piątek, 22 lutego 2019

136. Aktualizacja








Tak więc dwa tygodnie dziś mijają odkąd opuściłem firmę na M. dla firmy na F. :) I wiecie co? To był zajebiście dobry wybór - świetne, przestronne biuro, fajni, sympatyczni ludzie, managerowie w porządku, na stopie koleżeńskiej, wiadomo, finansowo też lepiej, do tego bonusy.
Praca nie jest trudna, wystarczy
się skupić i zwracać uwagę na szczegóły. Dopiero dwa tygodnie minęły, prawie, bo poniedziałek 18-go mieliśmy wolne, w Stanach był President's Day. Czyli my z automatu też mieliśmy bank holiday <amerykańska firma obsługująca amerykańskich klientów>. Dwa tygodnie, mało czasu, ale udało mi się pokazać już, że faktycznie jestem "nice guy", potrafię zagadać do ludzi, zażartować, ale co najważniejsze, pokazałem się jako pilny uczeń. Zacząłem sam robić aplikacje w tym tygodniu, od wtorku, i odnośnie poziomu błędów to jest poniżej poziomu oczekiwania - to znaczy nie tak wiele, jak by się mogło zdawać, ponadto pokazuję się z dnia na dzień, że potrafię zrobić więcej i więcej. I potrafię być za to doceniony, słowa pochwały motywują- of kors, to w przyszłości zaowocuje w postaci finansowej, ale póki co sama świadomość, że jest się świeżakiem i że robi się nawet nieco więcej niż osoba, która zaczęła tydzień wcześniej przede mną, sprawia, że czuję się na fali :D Top perfomer of the month się zbliża, be careful, bitches :D
A tak na poważnie, nie ma rywalizacji w teamie kto robi więcej i jak.  Wiadomo, jest target i trzeba go osiągnąć, a dalej jak ktoś pociąga, to spoko. Wczoraj zrobiłem 53 aplikacje, dzisiaj 69, w poniedziałek może być i więcej, a z pewnością będzie, jako że teraz dopadło mnie gówno w postaci przeziębienia, przez co i koncentracja jest średnia. Dzisiaj rano tak się czułem, że już miałem myśl typu koło ratunkowe "dzwonię do mojego managera i się pytam czy mogę dziś w domu zostać, ale mój narzeczony i sam siebie przekonałem, że warto się zwlec i pojechać do pracy, tym bardziej że ją uwielbiam. I rzeczywiście, sporo rzeczy się dziś dowiedziałem, nauczyłem. I wróciłem do domu zadowolony. Ta praca daje mi kopa i spokój wewnętrzny, nie denerwuję się w środku w Garrecie, nie martwię, nie muszę już szukać.
Mam blisko teraz do pracy, rano spacer półgodzinny(wychodzę z domu jakoś 6.15), by być przed 7-mą w pracy- wiadomo, odpalić laptopa, zalogować się, to wszystko zajmuje czas ;] A potem busem do domu: przystanek mam minutę drogi od biura i wysiadam 6 minut póżniej pod domem :D
A tak poza tym, jestem chory, wczoraj miałem chyba przesilenie, nie    mogłem się wczoraj skupić w pracy, a mimo to na 53 aplikacje tylko dwa jakieś niegrożne błędy. (tak, sprawdzają mnie jeszcze ;] )
Dziś już lepiej ze mną, mimo że nie śpię od drugiej nad ranem. Pijemy winko z Panem K. I Pewnie niebawem prysznic i spać, mój przyszły kochany Małżer do pracy jutro idzie.
Bawcie się dobrze przez ten weekend. Może coś skrobnę jeszcze, a jak nie, to znaczy że delektuję się ciszą i spokojem w domu <A. z ferajną polecieli do Polski w zeszłą niedzielę i wracają w tę niedzielę po południu>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz