Nowy Rok, jego początki owocują w pewne postanowienia, plany. Ja nie robiłem żadnych, ale za to zabrałem się za kontynuację planów z zeszłego roku. Reaktywuję japoński - tak, chwila przerwy od katakany na wpis - , piszę także opowiadanie, fanfic, z Matthew Bomerem w roli drugoplanowej, choć to na nim będzie skupiona uwaga głównego bohatera ;]
Najważniejsze, co każdy powinien wdrożyć w czyn, to systematyczność i tego powinniśmy się trzymać, bo dzięki temu dojdziemy do obranych celów. W moim przypadku to...
...codzienna dawka japońskiego, chociaż po godzince, część poświęcić na pisanie, śmiać się więcej i nie żałować czynów. Każdy, nawet najgorszy czyn, czy złe emocji też nas charakteryzują i sprawiają, że wiemy, jakie i gdzie mamy granice oraz co możemy zrobić, by temu zaradzić w przyszłości.
Tak więc cieszę się bardzo, że ten rok się tak zaczął, a nie inaczej.
W pracy za to kocioł. Wyobrażaliśmy sobie, że taki muł będzie w grudniu przed świętami, a tu się okazało, że pracownicy zrobili nam niespodziankę i byśmy się też nie nudzili w nowym roku, to mamy ze cztery razy więcej raportów do ogarnięcia. W tej chwili, od 31 grudnia, przyszło jakieś 900-1000 nowych raportów. Przy czym w szufladach i na biurkach <gdzie tylko było miejsce> czekają gotowe i sprocesowane raporty, które trzeba zeskanować, a następnie < i tu już moja rola się włącza> zliczyć je, posortować wedle krajów i dat audytu i odprawić na w szeroką drogą do szuflad bądź do pudeł i na magazyn.
W sobotę czekają nas nadgodziny, co mnie akurat cieszy, soboty są płatne podwójnie, a że mam podwyżkę, to będzie już wedle nowej, większej stawki ;]
A tymczasem, póki mam jeszcze wenę i chęci, spadam do nauki, robaczki, trzymajcie się cało i zdrowo ;]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz