Wróciłem w sobotę po południu z Polski, byłem na wakacjach u rodzinki, na 11 dni. Potrzebowałem tego, naładowałem akumulatory, opaliłem się, prawdziwy beach boy ze mnie teraz xD
Zwierzaki wytarmosiłem, kocurka i suczkę, w zalewie się kąpałem w Kadynach, gdzie nota bene, zgubiłem swoją obrączkę. Smutno mi było, ale pocieszała mnie myśl, że to oznacza iż tam wrócę ;]
Pogoda mi dopisała, bo pierwsze dni były takie średnie, ale to dobrze bo miałem czas, by się zaaklimatyzować.
Ze znajomymi się nie widziałem, ale za to poświęciłem na maksa ten czas dla rodziny.
Przy okazji zaopatrzyłem nas w leki, siebie w spodnie i buty i inne rzeczy, a dodatkowo przywiozłem ze sobą warzywa z własnej działki, na polu u wujostwa na wsi mamy swój kawałek i tam rodzice hodują warzywa, szczypior, kapustę, ziemniaki, pora, ogórki, fasolę i takie tam inne :)
Najbardziej cieszyłem się z botwinki, której sporo przywiozłem, pokrojona już czeka w zamrażalniku, część pójdzie jutro na boćwinkę, a reszta w weekend na chłodnik..Mniam!
Przywiozłem też twarożek, swojskiego wyrobu, z mleka od krowy, bez konserwantów, ze szczypiorkiem zrobiłem i wcinam ;]
Dzisiejszy powrót do pracy był nieco dziki, nie za bardzo chciało mi się wstawać, to samo w pracy jak już dotarłem, okazało się, że w biurze zmiany, nowi ludzie, poprzestawiane miejsca, skaner, z mojego teamu też jedna laska odeszła. Więc same njusy dzisiaj. Na szczęście dzień jakoś minął. Plusem jest to, że mamy nadgodziny w tym tygodniu, nieobowiązkowe, dla tego kto chce. A kasa dodatkowa się przyda, czemu nie ;] Taki rodzaj napiwku kelnerskiego :D
Przypomniało mi się, że ktoś prosił o fotkę w szaliczku, więc spadam stąd, idę pstryknąć fotę, a potem zabieram się za japoński ;]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz